O smutnym losie Ludgardy
Książę Wielkopolski Przemysł II poślubił młodziutką Ludgardę, córkę księcia meklemburskiego Henryka I. Małżeństwo to nie było jednak
zawarte z miłości, a jedynie po to, by księżniczka urodziła władcy syna.
Niestety, starania o potomka nie przynosiły rezultatów, toteż Przemysł zaczął rozglądać się za drugą żoną. Wybranką jego
serca była podobno księżniczka Ryksa, córka szwedzkiego króla Waldemara. Nie mógł on jednak jej poślubić, dopóki był związany z Ludgardą, a zakończenie małżeństwa wiązałoby się z
wystąpieniem do papieża o unieważnienie. Taka procedura mogła jednak trwać
wiele lat, poza tym była kosztowna, a jej finał niepewny.
Na dworze zaczęto szeptać, że
najlepiej by było, gdyby książę został wdowcem. Ludgarda, otoczona zaufanymi
ludźmi Przemysła, była śledzona na każdym kroku, ponieważ książę liczył na to,
że znajdzie dowody niewierności niechcianej żony. Niektóre wersje legendy mówią, że Ludgarda miała romans z rycerzem Dobiesławem Zarembą herbu
Nałęcz, a według innych są to tylko pogłoski mające oczernić królową. Pewnego wieczora księżna została znaleziona martwa w łaźni, ale jej zabójcy nigdy nie złapano i nie ukarano, chociaż chodziły słuchy, że zbrodni
dokonał służący wierny księciu. Podobno Ludgarda rzuciła na męża klątwę, przez
którą nie doczekał się on męskiego potomka mimo ponownego dwukrotnego
ożenku. Wraz z nim wygasła linia Piastów.
Miejski łowca piorunów
W czerwcu 2009 roku podczas
Festiwalu Sztuki w Przestrzeni Publicznej Urban Legend na ścianie domu na ul.
Czartoria 9A pojawiła się niepozorna tabliczka z intrygującą informacją: „W tej
okolicy kilkadziesiąt lat temu po raz pierwszy w Poznaniu zaobserwowano i
sfotografowano niezwykłe zjawisko – piorun kulisty. Pamięci anonimowego
fotografa, który swoje odkrycie i pracę przypłacił życiem. Jakub & Jan, Poznań, A.D. 2009”. Stworzyli
ją Jakub Czyszczoń oraz Jan Honza Zamojski, obecnie uznani i wielokrotnie
nagradzani artyści. Tabliczka na Chwaliszewie jest realizacją artystyczną o
nazwie „Piorun Kulisty”. Blisko „piorunującej” ul. Czartoria znajdziesz
komfortowe hotele w Poznaniu, które będą doskonałą bazą wypadową do zwiedzania pozostałych części miasta.
Poznańska magia i alchemia
Stworzenie golema, czyli
sztucznego człowieka wykonującego proste czynności, było – obok zamiany różnych
przedmiotów w złoto i wynalezienia eliksiru młodości – jednym z marzeń alchemików. Próby stworzenia golema podejmowali przede wszystkim żydowscy uczeni.
Według legendy dokonał tego w Pradze, która uchodziła za mekkę alchemików, pochodzący z Poznania Loew Ben Becalel. Zadaniem golema była obrona
praskich Żydów przed prześladowaniem ze strony chrześcijan. Na początku wszystko szło
zgodnie z planem, jednak pewnego dnia Loew zapomniał włożyć golemowi w usta
karteczki z zapisanym imieniem Jahwe. Stwór oszalał, niszcząc wszystko, co napotkał na swojej drodze. Uczony
musiał zgładzić swoje dzieło, a jego pozostałości ukrył na strychu synagogi
Staronowej. Na praskim cmentarzu znajduje się nagrobek Loewa oraz postawiony w
1917 roku pomnik. Opowieść o golemie pojawiła się w jednym z tomów o przygodach Pana Samochodzika.
Czarny pies w Czartorii
W czasach, gdy Chwaliszewo
było jeszcze wyspą, mieszkańcy Poznania nie wychodzili nocą z domów. Powodem tego był wielki czarny pies błąkający się po Czartorii i
okolicznych zaułkach. Legenda mówi, że za jego pojawienie odpowiadają Niemcy, którzy wybrukowali ulicę kamieniami z kirkutu z Malty. Do dziś na niektórych kocich łbach widać hebrajskie litery, które układają się w słowo „Gawriel”. Mówiono, że gdy pies ugryzie kogoś o złym sercu – a podobno w latach 40.
po Poznaniu grasowało wielu nożowników i złodziejów – to ten się nawraca i porzuca dawną profesję. Inne ciekawostki na temat Poznania i
pozostałych miast w Polsce znajdziesz w magazynie Accor.